Wczaso-rekolekcje dla rodzin
Witaj na stronie informacyjno-zapisowej wydarzenia!
Wakacje to czas rodzinnego odpoczynku, bycia razem. To drugie jest szczególnie ważne, kiedy na co dzień żyjemy w biegu rozmijając się z powodu choćby pracy, szkoły czy innych obowiązków. Pod tym względem jest to czas święty. Chcemy Tobie zaproponować tę świętość wakacyjnego czasu zgodnie ze słowami naszego Pana- Jezusa Chrystusa: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic uczynić nie możecie” (J 15, 5). Chcemy, abyś z tych wakacji wraz z Twoimi bliskimi wrócił nie tylko z jak najpiękniejszymi wspomnieniami, ale nade wszystko duchowymi owocami, siłami niezbędnymi w powrocie do nieraz trudnej i wymagającej codzienności. Proponujemy Ci zatem wczasorekolekcje dla rodzin- czas, w którym od lat staramy się twórczo łączyć trzy istotne składniki: MODLITWA, WSPÓLNOTA, ODPOCZYNEK. Jeśli tylko jesteś zainteresowany takimi wakacjami, to reszta informacji poniżej jest dla Ciebie- dla Was 🙂
W 2024 roku z przyczyn nie do końca zależnych od nas wczasorekolekcje nie doszły do skutku. Potraktowaliśmy zatem ten czas jako swoisty „rok szabatowy” na przemyślenie, modlitwę- zatem nic straconego 🙂 Wyciągając przez ten święty czas różne wnioski, odczytując wolę Bożą, będziemy chcieli z „nowym zapałem”- o którym św. Jan Paweł II mówił w 1983 r.. na Haiti jako jednym
z elementów Nowej Ewangelizacji- przygotować się do przyszłorocznych wczasorekolekcji. O szczegółach będziemy pisać
w stosownym czasie. Tymczasem podjęliśmy decyzję, aby zachęcić dotychczasowych uczestników do złożenia świadectwa
z przeżytego w takiej formie wakacyjnego odpoczynku. Szlak na początek pragnie „przetrzeć” duchowy opiekun i jeden
z organizatorów- ks. Wojciech 🙂
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Będąc diakonem Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej zostałem przez Ojca Duchownego Grzegorza poproszony „na bok”. Zaproponował On mi wówczas wakacyjny wyjazd z rodzinami, który był (i jest do tej pory) żelaznym punktem Jego urlopowego czasu. I tak w 2015 r. jako diakon byłem z Nim w Nowej Wsi Lęborskiej, a rok później (już bardziej „wproszony” niż „zaproszony”) jako neoprezbiter w Janowie Lubelskim. I tak mnie skutecznie wciągnęło. Spodobała mi się ta alternatywna (nie mylić z „konkurencyjna”) do 15-dniowych rekolekcji Domowego Kościoła, rekolekcyjna forma wakacji dla rodzin. W 2017 r. kończąc pierwszy rok kapłaństwa po raz pierwszy zorganizowałem taki wyjazd na własny rachunek wyjeżdżając z małą trzódką- 13-osobową do…Janowa Lubelskiego, do którego już w nieco większym składzie wyjechaliśmy na rok następny jeszcze raz. W 2019 r. zaprosiłem do współtworzenia tego czasu Agnieszkę- kobietę służącą licznymi charyzmatami, przygotowującą się do dziewictwa konsekrowanego, z którą znaliśmy się już od sześciu lat wspierając się wzajemnie modlitwą i dobrym słowem. Wniosła ona nową jakość (z głoszeniem konferencji w ramach jutrzni na czele) do tych wyjazdów. Tak jak na Drodze Neokatechumenalnej Kiko miał Carmen, w Ruchu Światło-Życie (zwłaszcza jej gałęzi rodzinnej) sługa Boży ks. Franciszek miał s. Jadwigę, tak ja mam Agnieszkę. Ufam zatem głęboko, że i przez ten duet Bóg poczynił i będzie czynić wciąż Wielkie Rzeczy, których „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć” (por. 1 Kor 2, 9). Przez te lata wiele rodzin, osób przewinęło się przez wczasorekolekcje. Jedni byli epizodycznie, inni wracali z przerwami, a i nie brak takich, którzy dotychczas ani jednego wyjazdu nie opuścili. Po drodze zmieniłem parafię, więc dochodzili nowi ludzie, nowi parafianie i tak- można powiedzieć- moja historia kapłańskiej drogi spotykała się w tym jednym czasie i jednym miejscu, co kończyło się zawieraniem nowych relacji i wzajemnym ubogacaniem się. Zawsze miło na coś takiego popatrzeć. Często niektórzy dziwili mi się, że jadę z rodzinami w ramach mojego urlopu. Tymczasem zawsze odpowiadałem: o ile mi wiadomo- to na urlopie robi się to, co sprawia mi radość, przyjemność i się odpoczywa, więc w czym problem? (abstrahując od tego, że i tak pozostaje jeszcze do wykorzystania pozostałe trzy tygodnie, bo z rodzinami to osiem dni). Dlatego nigdy tego czasu z rodzinami nie żałuję, bo tam naprawdę odpoczywam. Nie ma tam morderczego planu dnia, wszystko dzieje się na spokojnie, bez nerwów. W końcu nazwa zobowiązuje: wczasorekolekcje. Może teraz czas na jakieś jedno, konkretne wspomnienie, które rezonuje we mnie? Tak się składa, że jedno takie jest (choć oczywiście nie ujmuję tym samym wartości innym wyjazdom i wspomnieniom z nimi związanymi): było to w Wisełce k. Międzyzdrojów w 2021 r. Mieliśmy tam do dyspozycji kościół parafialny pw. św. Józefa. Realia duszpasterskie w północnej Polsce są zupełnie inne niż w południowej, skąd się wywodzi cała nasza wspólnota. W tym przypadku chodzi niestety o słowo: „mniej”. Mniej wiernych, mniej powołań, mniej zaangażowania itd. Cóż. Uwarunkowania historyczne, geograficzne zapewne niemały wpływ tu też mają, zatem nie oceniam. I tak zrobiło się naszej wakacyjnej wspólnocie trochę żal ks. Norberta- który przybył jako proboszcz na tą parafię w tym samym czasie, co my na wczasorekolekcje. Musiał jednocześnie „ogarnąć” nową parafię oraz dotychczasową funkcję pełnioną kilkadziesiąt kilometrów dalej w Trzęsaczu. Do tego nieco malkontenckie nastroje wśród parafian nie ułatwiały mu nowo powierzonej misji. Nasza wspólnota zatem podjęła spontaniczną decyzję, aby zostawić jakiś taki „ciepły ślad” w tej parafii i…wysprzątaliśmy cały kościół i plebanię (którą była…zakrystia!). Zaangażowani byliśmy wszyscy, bez względu na wiek, płeć, rodzaj powołania…To był piękny czas, który w języku „oazowym” można by nieśmiało nazwać wyprawą otwartych oczu. Wszyscy mieliśmy wewnętrzną radość i poczucie dziękczynienia Bogu, że mógł się nami w ten sposób posłużyć, nie mówiąc o wartości wspólnototwórczej, która okazała się wielkim benefitem dla nas. Takim „małym cudem” związanym z tym działaniem okazało się to pierwsze przełamanie lodów między ks. Norbertem a parafianami, którzy nieco zawstydzeni tą sytuacją, zaczęli zupełnie inaczej rozmawiać ze swoim nowym proboszczem. Choć dalszej części historii nie znamy, to jednak już wtedy dało się poczuć, że Bóg działa.
Przechodząc do finału chcę powiedzieć tyle- cieszę się, że jako kapłan odnalazłem swoje „powołanie w powołaniu”, jakim jest szeroko pojęte duszpasterstwo rodzin. Tak jakoś Bóg prowadzi to moje kapłaństwo, że daje mi pod opiekę bardzo rodzinne wspólnoty: Domowy Kościół czy Neokatechumenat. Nie zamykam się na wszystko pozostałe i nie chcę czynić z tej „rodzinności” bożka (stąd zapewne też fiasko wyjazdu w 2024 r.- może właśnie dla oczyszczenia intencji?). Niezależnie zatem jak losy wczasorekolekcji się potoczą, niezależnie od tego, jak Bóg poprowadzi moje kapłaństwo, chcę z pełni serca wraz z Maryją wyznać i tym zakończyć: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a Jego Imię jest święte” (Łk 1, 49).
Chwała Panu!
Ks. Wojciech
W razie pytań, prosimy o wiadomość e-mail na adres [email protected]
ŚWIĘTA RODZINO Z NAZARETU- MÓDL SIĘ ZA NAMI!